sobota, 7 maja 2011

Rower do 1 000 zł. Test, opinie, zdjęcia.

Parę słów wstępu
Nie jeździłem parę ładnych lat na rowerze. Ale jakoś z rok temu, moja dziewczyna, zapalona rowerzystka, namówiła mnie żeby z nią pojeździć. Jej ojciec pożyczył mi jakąś Meridę, taką z przedziału tych za 2 000 zł. No i się zaczęło – najpierw ścieżki rowerowe, ale już drugi wypad był poza miasto: las, polne drogi itd. – wkręciłem się na całego. Sama Merida sprawowała się super, ale pomijając sam rower, genialnie się czułem jeżdżąc, złapałem zajawkę. :)

Trzeba kupić rower, tylko jaki?
No dobra, zaliczyłem z 4-6 „przejażdżek” - trzeba pomyśleć o własnym rowerze, było mi głupio jeździć na nie swoim, i poza tym nie chciałem go zakatować, więc bardzo go oszczędzałem i nie mogłem się do końca wyżyć. Posłuchałem trochę ludzi jeżdżących w maratonach MTB, szperałem w necie po różnych rowerowych forach i doszedłem do wniosku, że najlepiej na początek kupić coś taniego, ale firmowego. Wszelkie produkty z supermarketów odpadają. Pro rower za ponad 5 000 też. Postanowiłem wydać około 1000 złotych. Nie wiedziałem czy to nie słomiany zapał mnie ogarnął, i czy się zaraz nie znudzę, więc lepiej nie ładować więcej w ten biznes.

Plan był taki, jako że mieszkam w Warszawie, idę do sklepu, przejadę się na paru rowerach, wybiorę najwygodniejszy i... poszukam go na Allegro. Tak, bo niestety ceny w warszawskich sklepach są zazwyczaj dość wysokie. Najpierw jakaś Merida, jest ok, ale jakoś dziwnie mi się jeździło. Później Unibike Mission:
- wow, jeździ się świetnie, wymiar idealnie dla mnie, prawie nie trzeba pedałować, a rower jedzie – sobie myślałem.

Ale co to jest Unibike? Dobra, jeszcze test paru innych rowerów... Każdy był jakiś nijaki... Nawet już zacząłem testować te do 1 500 zł...

- Eh, przepraszam, a mogę jeszcze raz na tym Unibike pojeździć?

Zdecydowanie najlepiej się na nim jeździło. Zapisałem sobie nazwę i poszedłem do domu „allegrować” ceny, no i ten cały Unibike. Okazało się, że to polska firma składająca rowery z zagranicznych części, i mająca dość dobre opinie wśród internautów. Okazało się też , że bardzo atrakcyjna cenowa, bo zagraniczne rowery z podobnymi częściami było średnio droższe o 50%.

A ceny Missiona od 850 do 1200 + przesyłka. W sklepie chcieli 1000 zł. Czyli ze 100 złotych mogę zaoszczędzić kupując przez Allegro. Kurcze, ale w sklepie mam pierwszy przegląd za free, i jest 5 minut piechotą ode mnie... I rower będę miał od razu. Poszedłem następnego dnia, udało mi się wytargować 900 zł. Wspaniale! Kupiłem :) Jeszcze jakiś koszyk na bidon, bidon i licznik bezprzewodowy, wyszło planowe 1000 zł.

Pierwsze wrażenia z jazdy Unibike Mission
Ogólnie już byłem wniebowzięty od jazdy testowej, jeździło się dużo przyjemniej niż na Meridzie „teścia”. Pierwszy test na warszawskich chodnikach, które w wielu miejscach mają tak duże dziury i wystające płyty chodnikowe, że - na innym niż MTB - rowerze są nieprzejezdne. Mój rowerek sprawował się super. Ścieżki rowerowe – wiadomo – tu się dobrze jeździ wszystkim. Pora na las. Sporo podjazdów, czasem piach, czasem ziemia. Dużo bawienia się z przerzutkami, wszystko chodzi idealnie. Trochę dokręciłem amortyzator, bo był za miękki. Wolę jak jest dość sztywno.


Zacząłem jeździć co parę dni średnio po 15-20 km. Jak kondycha się zaczęła poprawiać to średnio 30 km robiłem, parę razy nawet 50km.

Konkrety
Czas przejść do konkretów. Po około 200 km przerzutki się rozregulowały. Nie wchodziły jak należy, coś zaczęło hałasować. Skorzystałem z darmowego przeglądu, 10 minut i po krzyku, znowu wszystko jak nowe chodziło. Dobiłem do około 900-950 km w tamtym sezonie (2010). Zaliczyłem ze 4 wywrotki, zderzenie z drzewem :) parę obić, dużo skoków i... beznadziejnie głupio się wywaliłem na betonie łamiąc sobie kciuk i pięknie zdzierając skórę z kolan :) To był koniec dla mnie już jazdy w tym sezonie, bo bardzo skomplikowane było złamanie. W sumie 1,5 miesiąca w gipsie, szynach itp., a później 1,5 miesiąca rehabilitacji i zakaz jazdy na rowerze. Wolałem nie ryzykować, bo to prawa ręka.

Rower stał przez zimę w mieszkaniu, więc było mu ciepło i sucho :) Przez tamte 900+ km nic w nim nie było robione, nic się nie popsuło. Wejście w nowy sezon zaczęło się od wyczyszczenia wszystkiego, w tym łańcucha, kasety, korby, i oczywiście nasmarowania. W chwili gdy piszę ten tekst na liczniku jest przejechane 1140 km.

Co się popsuło przez ten czas i jakie są wady?
Zdecydowanie najgorsza rzecz to pedały. Są z plastiku. Zahaczyłem parę razy o jakiś kamień, i o krawężnik i się porobiły wyrwy w pedale. Ogólnie sprawiają wrażenie mało solidnych. Właśnie czekam na przesyłkę z aluminiowymi pedałami. I tak te oryginalne długo wytrzymały.

Druga sprawa to przerzutki, parę dni temu przednia rozregulowała się zupełnie, nie chciał łańcuch wskakiwać na większe przekładnie, nie wystarczyła regulacja śrubek L i H. Musiałem naciągnąć linkę, jako że robiłem to pierwszy raz, wszystko zajęło mi z godzinę hehe. W ogóle coś zaczęło skrzypieć, i ciężko się pedałowało tego dnia. Pomogło ponowne dokładne wyczyszczenie łańcucha i całego układu, oraz nasmarowanie.

Trzeba było też ponaciągać linki od hamulców, które swoją drogą działają wyśmienicie. Rower potrafi stanąć w miejscu naprawdę szybko. Ale wiadomo, z czasem się wszystko poluzowało i nie łapały zbyt dobrze. Po naciągnięciu linek wszystko znowu gra, klocki jeszcze się nie zużyły.

Z tylnej opony dość szybko znika bieżnik, ale to raczej moja wina, albo nie... wina kierowców samochodów :D bo wiele razy hamowałem zostawiając czarny ślad za sobą, i to na ścieżce rowerowej, gdzie krzyżuje się z ulicą, bo jakiś wariat nie patrzył czy może akurat jedzie rowerzysta. Raz się zatrzymałem praktycznie na szybie samochodu hehe.

Gumy na kierownicy do luksusowych nie należą, można mieć odciski. Są dość twarde. Dla mnie bez większej różnicy, bo i tak mam ciągle zgrubienia skóry tam – od podciągania się na drążku.

Amortyzatory potrafią czasem wydać jakieś piski, ale czego oczekiwać po rowerze z tego przedziału cenowego. Nie jestem też pewien, czy to amortyzator, czy miejsce, gdzie kierownica jest przykręcona, ale coś tam skrzypi czasem, gdy się jedzie po bardzo nierównym podłożu. Jak tylko dojdę co to, to napiszę.

Aha, no i koła zębate mają trochę powyginane zęby. Mam wrażenie, że to moja wina, bo za długo zwlekałem z regulacją przerzutek, podczas pedałowania było słychać taki cichy, „trykający” dźwięk, pewnie wtedy łańcuch nie do końca równo chodził, i wyginał ząbki.

Ah, jeszcze jedna wada mi się przypomniała, chociaż to już taki szczególik. Czasem, gdy ułożę prawą stopę na pedale tak, że dość daleko do tyłu sięga pięta, zdarza mi się zahaczyć o ochronkę tylnej przerzutki. Numer buta 46 ;(

Podsumowanie
Generalnie jestem bardzo zadowolony z tego roweru. Przy moich 184 cm i 80kg wagi, rama 21' jest idealna dla mnie. Bardzo wygodnie się jeździ. Wygodne i dobrze wyprofilowane siodełko. Przerzutki i cały układ napędowy świetnie się sprawuje, ale trzeba o niego dbać, regulować średnio co 200-400 km, czyścić i smarować również, jeśli dużo jeździmy po mokrej nawierzchni, i po piachu czy suchej ziemi (ja tak robię :) ). Waga roweru 14,75kg jest normą w tej klasie cenowej, można odkręcić nóżkę dla poprawy wyniku, jest dość ciężka. Po łańcuchu nie widać śladów zużycia. Luzów żadnych nie ma, support działa jak należy, pedałuje się jak na nowym. Miłym zaskoczeniem jest bardzo łatwa regulacja siodełka, nie trzeba żadnych kluczy, podobnie przy odkręcaniu kół, gdyż wszędzie są uchwyty do przykręcania. Koła sprawują się bardzo dobrze, pomimo zderzenia z drzewem i kontaktem z wieloma krawężnikami nie powyginały się. Opony dość szybko się ścierają, ale to już kwestia tego jak się użytkuje rower. Bardzo przydatną rzeczą jest osłona na tylnej przerzutce chroniąca ją podczas wywrotki.

Na pewno cały ten sezon będę jeszcze na nim jeździł, możliwe że następny też, chociaż korci mnie już przejście do wyższej klasy rowerów. Na pewno jest świetny na początek przygody z MTB. I w cenie do 1 000 pln raczej nie ma konkurencji. Model '09 można kupić już za 850, katalogowa cena nowego (2011) Mission'a to 1049, widziałem że ma inną ramę. Pewnie można się potargować w sklepie, albo szukać okazji na Allegro. Ogólnie – Unibike Mission – zdecydowanie polecam!

P.S. Zdjęcia z komórki, a ona łapie ostrość gdzie chce, więc zdjęcia nie zawsze są ostre, za co przepraszam. Więcej zdjęć w dziale Zdjęcia.

10 komentarzy:

  1. Świetna recenzja, fajnie się czyta. Właśnie szukam roweru do 1000 i mój wybór chyba padnie na missiona, dzięki!

    p.s. fajny blog

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym tygodniu kupuje Unibike-a Mission 2011 w salonie w bydgoszczy.A przy okazji chwaliłeś się, że masz nr buta 46, a ja mam 49 i mam 15 lat,przy wadze 75kg, wzroście 188 cm :-)
    SUPER Recenzja!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pytanie, jak ma się sprawa z serwisowaniem? Czy tylko jak coś się dzieje, czy mogę podjechać żeby sprawdzili jeśli tylko coś mi się nie podoba? Kupiłam dzisiaj Mission 2011, niestety coś mi "chrobota" na 4 i 5 ( przy wrzuconej "3" z przodu) i trochę mnie to irytuje (jestem babą więc jak to baba chciałabym mieć choć na początku wszystko wychuchane :))) Czy poczekać kilka dni, aż się "ułoży i dotrze" czy podjechać żeby wyregulowali ? Swoją drogą bardzo fajny blog, gratuluję i będę zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chrobocze do początku to od razu radzę podjechać z gwarancją do sklepu, pewnie rozregulowana przerzutka. Powinni to naprawić w 5 minut. I warto do nich podjechać po 100-200km, właśnie jak już się wszystko dotrze na regulację. A później przez dość długi czas nie powinno być problemów większych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Także jeździłem na Unibike`u mission tylko na modelu z 2005 roku :) Bardzo fajny blog, test i pierwsze zdjęcie - to trasa siekierkowska?

    zapraszam na moją stronę o rowerach :)

    www.aikowalski.pl.tl

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pytanie. Czy mimo sprzedaży roweru blog nadal będzie jakoś funkcjonował?

    aha + dla "Gocławian" mapa ścieżek rowerowych na Gocławiu ;)

    http://aikowalski.pl.tl/%26%23346%3Bcie%26%23380%3Bki-rowerowe-na-Goc%26%23322%3Bawiu-.-.htm

    OdpowiedzUsuń
  7. Blog jak najbardziej będzie funkcjonował, ale nie będzie już z przyczyn oczywistych dużych aktualizacji. Ale powoli tworzę nowego bloga, z nowym rowerem i bardziej ekstremalnym stylem jazdy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj właśnie zakupiłem Mission-a. I od razu regulacja przedniej przerzutki. Ale pierwsz 3 km ze sklepu do domu całkiem sympatycznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Posiadam mission-a od 2009r.Jak narazie przejechałem nieco ponad 7000km.Zarąbisty rower.Po 4000tys wymieniłem kasete łańcuch i łożyska.Dodatkowo spuściłem nieco ponad kilogram na łącznej wadze.Faktem jest,że po czterech latach przesiadłbym się na coś lepszego,kaseta na 7 to już ciut mało.Przy ok.40 km/h ta 8emka przydałaby się.ogółem jednak nie znam lepszego roweru do 1000zł,który zabierał mnie w podróże ponad 100km.na dzień.

    OdpowiedzUsuń